czwartek, 28 lutego 2019

Osiemnaście lat temu ktoś uprowadził Twoje dziecko. A teraz ktoś twierdzi, że wie gdzie je znaleźć... - "Córeczka" Kathryn Croft



„Córeczka” Kathryn Croft



Wyobraź sobie, że pewnego dnia ktoś uprowadza Twoje półroczne dziecko i od tej pory ślad po nim zaginął. Robisz wszystko, aby je odnaleźć ale to na nic. Po osiemnastu latach w Twoim życiu pojawia się dziewczyna, która twierdzi, że jest Twoją zaginioną córką i ma na to dowody. A chwilę później znika.

To właśnie spotyka Simone w chwili, kiedy zdołała ułożyć swoje życie bez córki i nauczyła się w nim normalnie funkcjonować dzięki wsparciu swojego męża Matta. Razem udało im się przetrwać, ale teraz Simone będzie miała przed nim tajemnice, ponieważ po raz kolejny robi wszystko, aby odnaleźć Grace, aby upewnić się czy jest zaginioną przed osiemnastu laty Heleną. Pytanie tylko do czego jest w stanie się posunąć podczas prób odnalezienia dziewczyny. I jakie od dawna skrywane sekrety wyjdą na jaw? Czy poszukiwanie będzie warte bólu, jaki ze sobą przyniesie?

Kobieta nie spodziewa się, jak wielu rzeczy o zaginięciu córki nie wiedziała. Jedyna osoba, na którą może liczyć w czasie poszukiwań to Abbot – jej przyjaciel z redakcji. Nie chce ona mówić Mattowi o śledztwie, które prowadzi, przynajmniej do czasu aż odkryje prawdę. Niestety wszystko sypie się w momencie, kiedy Abbot wyznaje jej swoje uczucia. W tym momencie kobieta zostaje ze wszystkim sama. Czy sobie poradzi?

***

„ – Simone nie panikuj, ale to mama. Mówi, że nie może znaleźć Heleny. Ja pójdę do parku, ale ty musisz tu zostać, na wypadek gdyby trzeba było czekać na policję. Mama właśnie do nich dzwoni, ale może będą chcieli przysłać kogoś tutaj, sam nie wiem. Cholera, cholera…”

„Mówię ci to, żebyś wiedziała, że nie jestem chodzącym stereotypem – a zanim poznasz moją historię do samego końca, będziesz chciała, aby tak było. Byłoby ci wygodnie myśleć, że mnie zaniedbywano, że nic z tego, co się później wydarzyło, nie było moją winą. Tylko to pozwoli ci spokojnie zasnąć: poczucie, że między człowiekiem a potworem jest wyraźna granica, przepaść tak głęboka, że nigdy w życiu nie spotkałaś kogoś, kto ją przekroczył.”

***

Genialnie napisany thriller psychologiczny. Po przeczytaniu „Nigdy nie zapomnisz” tej autorki miałam mieszane uczucia co do jej twórczości, ale muszę przyznać, że w tej książce przebiła samą siebie i zrobiła kawał dobrej roboty. Czyta się z zapartym tchem, a poziom napięcia towarzyszący całej historii sprawia, że nawet na chwilę nie chce się jej odłożyć. Najbardziej przerażający jest fakt, że historia, którą opisała Kathryn Croft w dzisiejszych czas może stać się prawdą, dlatego tym większe obciążenie psychiczne odczuwamy podczas czytania tej książki.

Podczas czytania sama stawiałam się na miejscu głównej bohaterki i odczuwałam wszystkie towarzyszące jej emocje – złość, nadzieję, ból i przede wszystkim strach o Grace, której nie mogła znaleźć. Starałam się samodzielnie rozwiązać zagadkę i częściowo mi się udało, ale dopiero na końcu, ponieważ w momencie, kiedy wydawało mi się, że już jestem na dobrym tropie, nagle okazywało się, jak bardzo się myliłam.

Były fragmenty, kiedy czułam ogromną odrazę i byłam przerażona, ale nie mogłam się oderwać, bo chciałam poznać zakończenie tej historii i musze przyznać, że nie było ono zbyt przewidywalne. Dlatego mogę tę książkę polecić wszystkim fanom thrillerów psychologicznych, bo zawiera wszystko, co chcemy znaleźć w tym gatunku.

Moja ocena: 9/10



środa, 27 lutego 2019

"Tajemnice pielęgniarek" Marianna Fijewska

„Tajemnice pielęgniarek” Marianna Fijewska



Książka składa się z wypowiedzi i rozmów, które autorka zebrała przede wszystkich pośród pielęgniarek, ale także lekarzy oraz pacjentów. Krótkie wypowiedzi ukazują szpitalną rzeczywistość w nowym świetle i przedstawiają pracę oraz środowisko pielęgniarek takim, jakim jest w rzeczywistości. Z książki wyłania się obraz pielęgniarstwa nie tylko w samych jego pozytywnych aspektach, ale także w jego najgorszych odcieniach. Autorka oraz osoby, z którymi rozmawiała niczego nie ukrywają. Możemy wywnioskować, co pielęgniarki cieszy w pracy, ale także co w tym zawodzie sprawia ból.

***

„Święta to najgorszy okres na internie. Rodziny zwożą dziadków i babcie pod pretekstem najmniejszego załamania zdrowotnego. W torby prócz ubrań pakują małe choineczki, czyli już wiedzą, że pacjent zostanie u nas na święta, niezależnie od zaleceń lekarza. Gdy chcemy wypisać starszą osobę do domu, rodziny nagle zapadają się pod ziemię i przestają odbierać telefony.”

***

Praca ta wcale nie jest tak łatwa, jak może się wydawać. Jak każdy zawód łatwo jest oceniać innych, gdy sami w nim nie pracujemy. Natomiast pielęgniarka w swojej pracy zawodowej narażona jest na duże obciążenie psychiczne. Przez cały czas przebywa wśród ludzi chorych, a często widzi i uczestniczy pacjentowi w procesie umierania. Nie jest łatwym życie ze świadomością, że patrzy się na śmierć na innego człowieka, a często bez względu na to co robimy, nie jesteśmy już w stanie mu pomóc. Bolesne bywa także patrzenie na utrzymywanie przy życiu osób, które nie mają szans na godne życie, a więc jest to utrzymywanie na siłę osób, dla których dalsze życie będzie się wiązało jedynie z bólem i koniecznością zależności od innych osób. Dlatego nie ma co dziwić się, że pielęgniarkom tak szybko grozi wypalenie zawodowe, ponieważ cały czas noszą w sobie te obrazy, których zwykły człowiek stara się za wszelką cenę unikać.

***

„Rodzina kazała nam za wszelką cenę trzymać przy życiu pacjenta, który właściwie był już martwy. Leżał na sali pooperacyjnej z rozciętym brzuchem – jelita na wierzchu, na nich widoczny nowotwór. Wszędzie smród rozkładającego się ciała, ale serce jeszcze ciągnęło, więc trzeba było go reanimować za każdym razem, gdy odchodził. Przecież to nieludzkie.”

***

Niestety, jak wszędzie, tak i w pielęgniarstwie bywają osoby i sytuacje, które wywołują oburzenie i zgorszenie. Jest to zawód, do którego nie każdy jest stworzony, ponieważ konieczność niesienia pomocy potrzebującym tego osobom, wymaga, aby pielęgniarka była osobą empatyczną i potrafiła zrozumieć potrzeby pacjenta. Często niestety szpitale starają się zaoszczędzić na personelu, co wiąże się ze zbyt małą ilością pielęgniarek przypadającym na oddział, a wiec pogorszeniem jakości opieki. A jeżeli zdarzy się wtedy osoba, która nie jest stworzona do tego zawodu, to możemy spodziewać się jedynie katastrofy.

***

„Jakieś kilkadziesiąt razy byłam pokopana, pobita, miałam powykręcane ręce i poranione palce, ale nie zgłaszałam mojej krzywdy. To znaczy, zgłosiłam tylko raz i dowiedziałam się od pani z BHP, ze to moja wina. . Teraz pytanie, skąd mam wytrzasnąć cztery, skoro na zmianie nigdy tyle nie pracuje?”

***

Polecam gorąco tę książkę każdemu, kto bliżej chce poznać istotę tego zawodu, a także jego blaski i cienie. Osoby, które pracują w zawodzie pielęgniarki nie spotkają tu niczego, czego nie wiedziały wcześniej, ale może na nowo skłoni to do przemyśleń. Natomiast dla tych, którzy mieli styczność z pielęgniarkami jedynie w szpitalach, lub nie mieli jej wcale, będzie książką, która być może pozwoli zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Skąd strajki i niezadowolenie oraz brak należytej opieki, która przecież tak naprawdę powinna być zapewniona każdemu.

Moja ocena: 9/10

poniedziałek, 25 lutego 2019

Gdy luki w pamięci są tak duże, że nie potrafisz funkcjonować wśród ludzi - "Na skraju załamania" B.A. Paris

„Na skraju załamania” B.A. Paris



Cass ma ogromne wyrzuty sumienia, ponieważ w nocnej drodze powrotnej do domu nie sprawdziła, czy kobieta siedząca w samochodzie w zatoczce nie potrzebuje pomocy. A rano okazuje się, że kobieta nie żyje. Czy gdyby Cass wysiadła z samochodu i sprawdziła co się dzieje kobieta miałaby szansę na dalsze życie? Dodatkowo sprawę pogarsza wiadomość, że Cass znała tę kobietę, ponieważ niedawno była z nią na kawie i miała odwiedzić ją w domu aby poznać jej śliczne córki bliźniaczki. Wydaje się, że gorzej być nie może, bo już sama świadomość, że kobieta nie powiedziała nikomu o napotkaniu Jane po drodze, jest dla niej dołująca.
Okazuje się jednak, że ktoś zaczyna prześladować Cass, a ona ma coraz większe problemy z pamięcią. Czy skończy tak jak jej matka, która w wieku czterdziestu lat zachorowała na demencję?
Głuche telefony nie ustają, a Cass zaczyna zapominać o coraz większych rzeczach. W końcu musi zrezygnować z pracy, bo nie jest już w stanie normalnie funkcjonować. Ale wciąż zadaje sobie pytanie kto zabił Jane? I najważniejsze – kto ją prześladuje?

***

„Ledwie biorę się do pracy, podrywa mnie z krzesła warkot przejeżdżającego pędem samochodu. Słucham, jak dźwięk niesie się w stronę budynków na początku drogi, coraz cichszy, i zastanawiam się, dlaczego nie było słychać, jak samochód nadjeżdżał. Chyba że cały czas stał koło mojego domu.
Staram się o tym nie myśleć, ale nie potrafię. Ogarnia mnie panika, pytania kłębią mi się w głowie. Czy samochód przyjechał wcześniej, kiedy spałam? Kto prowadził? Morderca? Czy obserwował mnie przez okno, śpiącą na kanapie, niczym lalkę na scenie? Wie, że to brzmi niedorzecznie, tak podpowiada mi rozum, ale przenika mnie koszmarnie autentyczny strach."

***

Genialna książka, którą czyta się z zapartym tchem niecierpliwie czekając na ciąg dalszy. Według mnie zdecydowanie lepsza niż pierwsza książka tej autorki, ponieważ praktycznie do końca książki nie byłam w stanie rozwiązać zagadki i zakończenie mnie zaskoczyło. Czyta się bardzo szybko, a autorka w ciekawy sposób zbudowała postać głównej bohaterki, która stopniowo się załamuje. Skupienie się na wątku morderstwa nie daje czasu na zastanowienie się, kto może prześladować Cass. Akcja przebiega bardzo dynamicznie i sytuacja głównej bohaterki szybko się pogarsza.
Świetny thriller psychologiczny, który wciągnie każdego fana tego gatunku. Tak wiele rzeczy dzieje się wokół Cass, że trudno przewidzieć, kiedy całkowicie się załamie. Nie wiadomo także czy ona sama nie była wplątana w morderstwo (ja byłam o tym początkowo przekonana), bo postępująca demencja mogła spowodować, że wymazała ona te wspomnienia ze świadomości. Dodatkowo nie wiadomo czy rzeczywiście ktoś ją prześladuje, czy jest to tylko przeświadczenie wywołane chorobą i Cass stopniowo nie popada w paranoję. Podczas czytania zadawałam sobie setki pytań i wyobrażałam kilkadziesiąt możliwych scenariuszy, ale ani jeden nie przewidywał takiego zakończenia.  Gorąco polecam.

Moja ocena: 8/10

sobota, 23 lutego 2019

Czy będzie musiała oddać życie za błędy przeszłości? - "Nigdy nie zapomnisz" Kathryn Croft

„Nigdy nie zapomnisz” Kathryn Croft



Leah ma za sobą przeszłość, której stara się unikać. Mieszka samotnie otoczona jedynie książkami i pracuje w bibliotece, ponieważ tutaj też nikt nie wnika w jej życie prywatne. Ale ktoś wie, co zrobiła. Pytanie tylko jak to się skończy?
Leah zaczyna dostawać wiadomości, które uzmysławiają jej, że ktoś zna jej sekret i chce się jej pozbyć. Na szczęście poznaje Bena, który zostaje jej przyjacielem. W tym samym czasie zaczyna spotykać się z Julianem i rodzi się w niej nadzieja, że w końcu jej życie zacznie się układać i pozostawi przeszłość za sobą. Jednak ktoś nie chce na to pozwolić i stopniowo zaczyna odbierać jej wszystko co dla niej ważne – awans, praca, mężczyzna jej życia. A co z jej życiem?  Czy to też jej odbierze?

***

„Weszłam do wanny i zanurzyłam się w kąpieli aż po brodę. Nieraz czytałam o symbolicznej mocy wody do obmywania ludzkich grzechów, jednak gdy tak leżałam, patrząc, jak bąbelki powoli znikają, wiedziałam, że moje nigdy nie zostaną mi przebaczone. A życie, jakie wiodłam, było moją pokutą.”

***

Książkę zaczęłam czytać z ogromną ciekawością. Autorka w ciekawy sposób buduje atmosferę tajemnicy. Przez większą część książki byłam naprawdę bardzo zaintrygowana. Do końca nie wiedziałam, o co chodzi, a to lubię w książkach. Rozwiązanie nie było do przewidzenia i trudno było jednoznacznie wskazać stalkera.
Niestety pod koniec, gdy sprawy zaczęły się wyjaśniać byłam zawiedziona, ponieważ spodziewałam się, że autorka stworzy bohaterce znacznie mroczniejszą przeszłość. W zasadzie była to chyba jedyna rzecz, która mi w książce przeszkadzała. Moim zdaniem przy takim budowaniu napięcia przydałoby się lepsze zakończenie.

***

"Oczywiście wciąż wątpiłam w to, że mogłabym wieść normalne życie: umawiać się z mężczyzną, czerpać z tego przyjemność i nie odczuwać przytłaczającego ciężaru poczucia winy. Miałam wrażenie, że liczę na zbyt wiele, ale musiałam zaryzykować. Julian to była moja szansa na nowe życie, chociaż wiedziałam, że na nią nie zasługuję."

Moja ocena: 6.5/10

czwartek, 21 lutego 2019

"Randka z Hugo Bosym" Agnieszka Lingas-Łoniewska

„Randka z Hugo Bosym” Agnieszka Lingas-Łoniewska



Ich pierwsze spotkanie nie było zbyt przyjacielskie. On chciał zabrać jej taksówkę, której ona potrzebowała aby zdążyć na ślub przyjaciółki. Na szczęście przecież nie będą się już widzieć. Prawda?
Niestety los ma dla nich inne plany i spotykają się ponownie. Tym razem na weselu. Gdy pomiędzy nimi ma wydarzyć się coś więcej Jagoda po prostu ucieka.  Na szczęście przecież nie będą się już widzieć. Prawda?
Ale gdy w poniedziałek wraca do pracy spotyka tam właśnie jego – Hugo Bosego – chłopaka z taksówki i wesela. Czy los chce zrobić Jagodzie na złość? A może ma dla nich inne plany i już niedługo staną się nierozłączni? Czy Jagoda po przejściach będzie w stanie znowu się zakochać? Czy Hugo będzie w stanie po raz kolejny zaufać kobiecie?
Niestety na ich drodze staje Jan Andrzej Kos i nieźle namiesza w i tak już skomplikowanym życiu tych dwojga. Pytanie tylko czy będą potrafili oddzielić prawdę od fałszu.
Jeżeli chcesz poznać odpowiedzi na te pytania, to koniecznie przeczytaj książkę!

***

– Halo? – odebrał po trzech sygnałach.
W tle słyszałam jakiś hałas.
- Jesteś we Wrocku? – spytałam bez ogródek. – Błagam, powiedz, że jesteś!
- Eee, wracam z Katowic. Co się dzieje?
Teraz naprawdę chciałam zapłakać.
- Masz moje klucze od mieszkania?
- No tak, u siebie. Co się stało? Straszysz mnie, Jagoda… - Gdy mówił do mnie bez zdrobnień, to był sygnał, że się zdenerwował.
- Wyszłam wyrzucić śmieci. Jestem w samych gaciach. Zatrzasnęłam drzwi. Za czterdzieści minut powinnam być na Rynku, gdzie umówiłam się z Hugo Bosym – brzmiałam ponuro.
- Jagódko… - Maciek chyba próbował panować nad śmiechem. – Oj, Jagódko Borówko…
- Dobra, nie udław się tym tłumionym rechotem. Tylko się pospiesz. Ale jedź ostrożnie.”

***

Zabawny romans wielokrotnie wywołujący u mnie wybuchy śmiechu. Bardzo ciekawy pomysł na książkę, a przede wszystkim na imiona głównych bohaterów, które same w sobie bawią czytelnika J Zdecydowanie jest to książka dla osób, które chcą psychicznie odpocząć i mieć możliwość pośmiania się podczas czytania – autorka nam to zapewniła. Książka na tak zwane „odmóżdżenie”. Napisana w tak fajnym stylu, że wystarczy zaledwie jedno popołudnie na jej przeczytanie i na pewno nie będzie ono stracone. Czyta się lekko i przyjemni, z uśmiechem na twarzy. Aż trudno uwierzyć, że już się kończy.
Głowna bohaterka jest zabawną, pełną przygód postacią, z którą na pewno nie będziecie się nudzić. Aż trudno uwierzyć, że tylko jedna osoba potrafi przeżyć tak wiele, w tak krótkim czasie. Natomiast Hugo – główny bohater – jest postacią zrównoważoną, co idealnie pasuje do uzupełnienia tych dwojga i zapewnienia bezpieczeństwa Jagodzie.
Bardzo fajnym pomysłem jest także umieszczenie  tytułu piosenki na początku każdego rozdziału. Ja, lubiąc coś nowego w książkach, czytałam słuchając poleconej przez autorkę muzyki i wiecie co? Było idealnie! Muzyka świetnie pasuje do przygód opisywanych w rozdziale i tym bardziej sprawia, że czytanie jest przyjemne.
Przeczytajcie koniecznie.
www.czytampierwszy.pl

Moja ocena: 8/10

środa, 20 lutego 2019

Czy istnieją idealne związki - "Za zamkniętymi drzwiami" B. A. Paris

"Za zamkniętymi drzwiami" B. A. Paris



Grace i Jack wydają się stanowić idealne małżeństwo. On - wzięty prawnik do spraw maltretowania kobiet, dotychczas nie przegrał ani jednej prowadzonej sprawy. Ona - porzuciła pracę, by w całości oddać się pielęgnowaniu małżeństwa i prowadzeniu domu. Mieszkają w najpiękniejszej posiadłości w całej okolicy i nic nie zakłóca ich idealnego małżeństwa. Jednak czy na pewno możliwe jest aż tak nieskazitelne życie?Grace opowiada swoją historię w dwóch częściach - kiedyś i teraz - przeplatanych ze sobą. Okazuje się, że jej życie z Jackiem to tylko pozory, a każdy dzień zbliżający ich do wprowadzenia się Milly (niepełnosprawnej siostry Grace) potęguje jedynie nadchodzącą dla sióstr klęskę i koniec ich dotychczasowego życia.

***

"Podeszliśmy do stanowiska odpraw. Jak tak czarował urzędniczkę opowieścią o tym, że jesteśmy nowożeńcami i mieliśmy przykry wypadek na ślubie, bo druhna z zespołem Downa spadła ze schodów i złamała nogę, że przeniosła nas do pierwszej klasy. Ale to wcale nie poprawiło mi humoru - wręcz przeciwnie, fakt, że wykorzystał dramat biednej Millie dla własnej korzyści, budził we mnie oburzenie i odrazę. Jack, którego znałam przed ślubem, nigdy nie zrobiłby czegoś takiego, a perspektywa dwutygodniowych wakacji spędzonych w towarzystwie kogoś, kto stał mi się zupełnie obcy, była przerażająca. W takim samym stopniu przerażało mnie jednak alternatywne rozwiązanie - rezygnacja z wyjazdu do Tajlandii i powrót do domu. Kiedy przechodziliśmy przez kontrolę paszportową, nie mogłam się pozbyć uczucia, że popełniam największy błąd w życiu. "

***

Książka zaintrygowała mnie już na samym początku. Czytało się bardzo szybko i wciąż nie mogłam doczekać się tego, co znajdę na kolejnej stronie. Nieustannie towarzyszyła mi myśl, czy ktoś może żyć aż tak idealnie. Przecież życie bez nawet jednej kłótni czy zmartwienia jest niemożliwe? I moje przypuszczenia mnie nie zawiodły, ponieważ sytuacja szybko zaczęła się wyjaśniać. Niestety od połowy książki byłam w stanie przewidzieć każde kolejne wydarzenie. Rozczarowałam się także zakończeniem, które nie zaskoczyło mnie nawet trochę, co jest przykre, ponieważ od książek tego typu wymaga się, by autor zaskoczył zakończeniem lub wtrącił chociaż jakiś nieoczekiwany wątek. Niestety tutaj wszystko było do przewidzenia. Mimo wszystko książkę czytało się dosyć przyjemnie. Dobra na odstresowanie i leniwy dzień, ponieważ mnie jej przeczytanie zajęło tylko jedno popołudnie. Polecam tym, którzy nie oczekują zaskakujących zwrotów akcji i chcą mieć możliwość od początku do końca przewidzieć każdy ruch bohaterki. Gwarantuję, że pod tym względem książka was nie zawiedzie. 

Moja ocena: 6/10

poniedziałek, 18 lutego 2019

Najbardziej niedoceniana z medycznych profesji - "Pielęgniarki" Christie Watson

„Pielęgniarki” Christie Watson



Christie Watson jest pielęgniarką z dwudziestoletnim stażem pracy. Należała do zespołów terapeutycznych pracujących na różnych oddziałach, więc ma spore doświadczenie zarówno w  pracy z dziećmi oraz dorosłymi, chorymi nie tylko fizycznie ale także psychicznie, przewlekle i ostro. W swojej książce opisują przebytą drogę zawodową oraz przypadki, z którymi spotykała się na co dzień. Opisuje historię tych, które wydają się najmniej doceniane za swoją pracę, a przecież to pielęgniarki najlepiej poznają pacjentów, spędzając z nimi najwięcej czasu. Przedstawia ona pracę pielęgniarek, gdzie czasem we dwie muszą zajmować się trzydziestoma przewlekle chorymi pacjentami, ale także tę, w której jedna przypada na jednego pacjenta, ale jego stan jest tak niestabilny, że czasem sekundy nieuwagi mogą zaważyć na jego przeżyciu.

***

Oddział ratunkowy potrafi przerazić. Przypomina o kruchości życia, a cóż może być bardziej przerażającego? Oddział ratunkowy obnaża naszą nietrwałość i choćbyśmy nie wiadomo jak chcieli, nie potrafimy przewidzieć, kto upadnie na chodnik i dozna katastrofalnego wylewu krwi do mózgu, a na kogo runie dach, co skończy się traumatyczną amputacją kończyny, skręceniem karku, złamaniem kręgosłupa, śmiertelnym krwotokiem; nie wiemy też, kto po sześćdziesięciu latach małżeństwa zostanie okaleczony przez żonę cierpiącą na demencję starczą.”

***

Podróż przez szpitalne oddziały w towarzystwie Christie Watson to głęboko poruszające przeżycie. W książce znajdziemy momenty zarówno wywołujące łzy  smutku, jak i ogromną radość i niejednokrotnie śmiech. Podczas czytania nie sposób nie docenić tego zawodu, który często jest przez nas pomijany, bo czyż większość z nas nie chwali jedynie  lekarzy za trud ich pracy, a pielęgniarki pomija? Książka, która otwiera oczy na złożoność zawodu pielęgniarki, ponieważ okazuje się, że nie wykonują one jedynie zleceń lekarza, ale często muszą weryfikować, czy nie są one błędne i jako pierwsze zauważają, że z pacjentem dzieje się coś złego, ponieważ to właśnie pielęgniarki spędzają większość czasu przy łóżku pacjenta. Oczywiście, jak w każdym zawodzie nie wszystkie pielęgniarki są godne szacunku, część z nich nie wykonuje swojego zawodu z głębokim przeświadczeniem o robieni u czegoś właściwego, nie wszystkie odznaczają się troską i szacunkiem do drugiego człowieka. Ja jednak mam nadzieję, że każdy z nas będąc w potrzebie spotka się z tymi życzliwymi duszami, a dzięki tej książce będziemy potrafili docenić trud ich pracy. Gorąco polecam zapoznanie się z tą pozycją, która napisana jest bardzo przejrzyście i nie wymaga znajomości terminologii medycznej do zrozumienia opisanych sytuacji. Może chociaż część z nas będzie potrafiła pochylić się nad tą historia i zastanowić nad swoim poglądem na temat pielęgniarek.

***

„Pielęgniarstwo, tak jak poezja, to sfera, w której fakt styka się z przenośnią. Ubytek w sercu to ubytek w sercu; pielęgniarka tkwi pośrodku, pomiędzy chirurgiczną sztuką łatania fizycznego ubytku a lękiem i żalem pacjenta, czyli ubytkiem symbolicznym. Pielęgniarstwo jest – lub powinno być – bezkrytycznym aktem troski, współczucia i empatii. Powinno nam przypominać o naszej zdolności darzenia człowieka uczuciem. Jeśli poziom rozwoju społeczeństwa wyraża się tym, jak traktuje ono swoich najsłabszych obywateli, to sam akt opieki staje się miarą człowieczeństwa. A jednak jest to najbardziej niedoceniania ze wszystkich profesji. Każdy, kto na ścieżce zawodowej zetknął się z rakiem, pojmuje jednak istotę pielęgniarstwa i je ceni, bo wie być może, że gdy człowiek staje u kresu, to nie remedium, które zresztą często już nie działa, liczy się najbardziej.”

Moja ocena: 9/10

piątek, 15 lutego 2019

Tajemnice, które zna tylko woda - "Zapisane w wodzie" Paula Hwkins

„Zapisane w wodzie” Paula Hawkins



Kobieta zostaje znaleziona martwa. Wszyscy uważają, że Nel Abbott sama skoczyła z Topieliska, ponieważ od zawsze interesowała się tym miejscem, coś przyciągało ją do wody, a historie kobiet, które tam utonęły od zawsze ją ciekawiły. Jednak czy taka jest prawda? Dlaczego Nel skoczyła tuż po nastolatce Katie? Dlaczego tylko kobiety toną w Topielisku?
Sean, miejscowy policjant, nie wierzy, aby Nel popełniła samobójstwo. Wierzy w to, że ktoś ją zamordował, ponieważ była niewygodna, a przecież sama twierdziła, że Topielisko jest miejscem, w którym mężczyźni pozbywają się niewygodnych kobiet. Nie ma on dużo czasu na wyjaśnienie sprawy, ponieważ wciąż pojawiają się naciski z zewnątrz, aby uznać samobójstwo Nel i zamknąć sprawę, bo jest to tylko stratą państwowych pieniędzy. Dlatego jeżeli Sean chce wyjaśnić tę sprawę musi się spieszyć. Również siostra Nel – Jules – stara się znaleźć winnego morderstwa siostry, ponieważ mimo iż od lat nie utrzymywała z nią kontaktu, nie wierzy, że mogła popełnić samobójstwo. Kto ma rację?

***

„Pochowano tu kilka kobiet, o których pisałaś, tych <kłopotliwych>. Czy wszystkie takie byłyście? Libby na pewno tak. W wieku czternastu lat uwiodła trzydziestoczteroletniego mężczyznę, odebrała go żonie i malutkiemu dziecku. Wraz ze swoją ciotką, wiedźmą May Seeton, i tuzinem diabłów, których wezwały z zaświatów, zmusiła biednego, niewinnego Matthew do wielu niecnych czynów. Trudno o większe kłopoty. Mary Marsh robiła podobno skrobanki. A Anne Ward zamordowała męża. A ty, Nel? Co ty zrobiłaś? Komu zalazłaś za skórę?”
„Czy to prawdziwe ślady Katie? Niemożliwe. Nie, to pewnie tylko twoja rekonstrukcja, twoja wersja. Chodziłaś tamtędy, prawda? Tą samą ścieżką, chciałaś sprawdzić, jak to jest, nie mogłaś oprzeć się pokusie. Zawsze cię to ciekawiło. Kiedy byłaś młodsza, fascynował cię sam fizyczny akt, jego trzewia, sama kwintesencja. Ciągle pytałaś: czy to boli? Długo boli? Uderzyć w wodę z takiej wysokości, ciekawe, jakie to uczucie? Poczułabyś, że pęka ci kręgosłup? Dużo mniej myślałaś o reszcie, o tym, ile odwagi 
trzeba, żeby wejść na szczyt skały czy stanąć na brzegu i nie zatrzymać się, zrobić jeszcze jeden krok.”

***

Jest to książka, która pochłania całkowicie, a zakończenie nie jest oczywiste aż do ostatniej strony, kiedy czytelnik zostaje bardzo zaskoczony. Tak było w moim przypadku. Paula Hawkins w niesamowity sposób potrafi stworzyć atmosferę tajemniczości i grozy, stosując wiele niedopowiedzeń i fałszywych tropów. Już sam temat książki jest wciągający, a sposób w jaki została ona napisana jedynie potęguje to uczucie. Jestem zafascynowana książką i twórczością autorki. Czytając wczuwałam się w opisywane wydarzenia i sama starałam się znaleźć zabójcę. Niestety okazało się, że wszystkie moje przypuszczenia były mylne, co w tej sytuacji mnie uszczęśliwiło, ponieważ książka nie jest przewidywalna. Polecam wszystkim fanom thrillerów. Sami zobaczycie, że nic nie jest takie, jak początkowo się wydaje i wcale nie jest łatwo wskazać mordercę.
Dla mnie jedna z ciekawszych książek, jakie przeczytałam w tym roku. Zdecydowanie spełniła moje oczekiwania. Intrygująca historia napisana w genialny sposób.

Moja ocena: 8/10

poniedziałek, 11 lutego 2019

Urzędnik, którego życie zmienia się podczas jednej kontroli - "Urzędnik" Sławek Michorzewski

"Urzędnik" Sławek Michorzewski



Książka przedstawia historię urzędnika skarbowego, który bardzo sumiennie stara się wykonywać swoją pracę. Przeprowadzane przez niego kontrole są bezwzględne, a sam Marian Sopel nie waha się nawet chwili przed zamknięciem przedsiębiorstw, jeżeli tylko stwierdzi oszustwa podatkowe. Podczas jednej z kontroli zamyka warsztat państwa Gołębiów, czym niszczy ich dotychczasowe życie. Grzegorz Gołąb po tym zdarzeniu ledwo wiąże koniec z końcem i zostaje drobnym złodziejem, ponieważ nie jest w stanie utrzymać swojej żony i pięciorga dzieci. Jednak kolejna kontrola niszczy życie samego urzędnika Sopla. Zostaje on wplątany w nielegalne interesy prowadzone przez przestępców z Trójmiasta i w efekcie trafia do aresztu. Zostaje wykupiony dzięki opłaceniu kaucji przez swojego nowego pracodawcę z półświatka. Po tym zdarzeniu chce zmienić swoje uczciwe życie, które nie przynosiło mu korzyści i zamierza wejść na przestępczą drogę. Losy zrujnowanego małżeństwa i urzędnika Sopla nieoczekiwanie splatają się ze sobą,gdy małżeństwo Gołębiów pragnie odegrać się za doznane krzywdy. Wszystko jednak przybiera nieoczekiwany obrót i stają się oni najgłośniejszymi przestępcami poszukiwanym przez policję w całym kraju. Jak rozwiąże się ta trudna i zagmatwana sprawa?

***

" - Tak, panie komisarzu Sopel, nie poddam się. A... a jeżeli się pomylę... i przeze mnie, przez mój błąd zbankrutuje jakaś firma? Niewinny człowiek straci majątek swojego życia?
- Wszyscy się mylą. Sędziowie i lekarze również. Mówi się nawet, że każdy lekarz ma swój cmentarzyk. Dla nas pomyła powinna być tylko motywacją do jeszcze dokładniejszej kontroli podatnika. Jeżeli popełniamy błędy, to nie jest nasza wina. To znaczy, że w dokumentacji było coś spieprzone. Zaszuszwolone! W każdym razie nawet jeżeli popełnimy pomyłkę, to i tak nic nam nie grozi."
" - To oni! Teraz dokładnie widać twarze! - zapiał Dąbek.
- Widzisz, Dąbek?! Widzisz?! Mają dzieci, całą gromadkę! Nie dość, ze to złodzieje, mordercy, to jeszcze pedofile!
- Tam w szpitalu prawdopodobnie trwa jakiś okrutny proceder handlu dziećmi!
- Do tego, Dąbek, dojdziemy, do tego dojdziemy! Niech teraz szybko, ale to szybko, graficy powiększą nam wizerunek tej pary. Musimy ich teraz szybko zidentyfikować, ustalić miejsce przebywania, wkroczyć, aresztować i postawić zarzuty!" 

***

Książkę przeczytałam zachęcona pozytywnymi opiniami osób zachwyconych tą komedią kryminalną. Niestety ja nie zauważyłam w niej tych wychwalanych zalet komedii kryminalnej. Po przeczytaniu kilkudziesięciu stron chciałam zaprzestać czytania, ale postanowiłam dać książce szansę, licząc na to, że może w końcu trafię na jakiś zabawny dla mnie i interesujący moment. Liczyłam też, że akcja, w która dla mnie stanowiła jeden wielki chaos, w końcu się ułoży i zacznie robić się ciekawie. Dodatkowo nie lubię zostawiać nieprzeczytanych książek, więc za punkt honoru postawiłam sobie przebrnąć do końca, aby zrozumieć lepiej styl pisania autora i zrozumieć, co może tak fascynować innych czytelników. Niestety dla mnie książka była bardzo męcząca i zamiast napadów śmiechu odczuwałam napady niesmaku. Po przeczytaniu całej książki nadal nie potrafię zrozumieć jej fenomenu, w związku z czym czas z nią spędzony jest dla mnie czasem straconym. Prawdopodobnie nie potrafię docenić osobliwego stylu pisania autora, po prostu nie trafia do mnie.

Moja ocena: 3/10

Książkę przeczytałam dzięki serwisowi czytampierwszy

sobota, 9 lutego 2019

Antyczna sztuka kochania - "Wieki bezwstydu" Adam Węgłowski

„Wieki bezwstydu” Adam Węgłowski



W swojej książce autor opisuje seksualną stronę świata antyku. Robi to z dużą dozą humoru, przez co książkę czyta się z ciekawością i uśmiechem na twarzy. Podczas czytania niejednokrotnie przecierałam oczy ze zdumienia, ponieważ zachowania antycznych ludzi dla nas współczesnych są zdecydowanie niewyobrażalne. Ale czy my sami nie będziemy wydawać się potomności dziwaczni z naszym współczesnym podejściem do seksualności?
„Prawo spartańskie karało mężczyzn, którzy nie spłodzili potomstwa. Dopuszczało przy tym możliwość, by mąż zaprosił do swego domu przyjaciela, żeby ów wyręczył go w sprawach małżeńskich. Miała to być pomoc raczej dla podstarzałych już panów. Mało jednak tego. Polibiusz, grecki kronikarz z II wieku p. n. e., stwierdził wręcz, że <wśród Lacedemończyków było zwyczajem, że trzej lub czterej mężczyźni mieli jedną żonę, czasem było ich więcej, jeśli byli braćmi. Dzieci należały do nich wszystkich razem>.”
Dla wielu z nas świat antyczny będzie zaskakujący, ze swoim luźnym podejściem do seksu, ale rygorystycznymi zasadami panującymi w związkach małżeńskich. Aż dziw, że jedno drugiemu nie przeczyło. Związki małżeńskie zawierano w bardzo młodym wieku, często gdy dziewczynki dopiero zmieniały się w nastolatki, a większość mężczyzn była już znacznie doświadczona seksualnie, natomiast kobiety powinny pozostać czyste do dnia ślubu. Być może dlatego tak często mężczyźni współżyli ze sobą.

***

„Skoro jednak grecki pan młody był dużo starszy od swej wybranki, to czy do tego czasu żył w czystości? Skądże znowu! Nikt tego od niego nie wymagał. Wręcz trudno sobie wyobrazić, aby był w chwili ślubu prawiczkiem. Musiał zetknąć się wcześniej z dwoma zjawiskami powszechnymi w starożytnym świecie grecko-rzymskim: z prostytucją i pederastią (zresztą towarzyszyły mu one także w późniejszym, małżeńskim życiu). Mógł przeżyć swój pierwszy raz z prostytutką lub w objęciach starszego wielbiciela. W grę wchodziły jeszcze niewolnica lub – jak w anegdotycznych opowieściach – starsza sąsiadka, pozbawiona oporów cudzoziemka.”

***

Książkę warto przeczytać chociażby po to, aby poznać różnice pomiędzy światem antycznym a obecnym w zakresie seksualności. Dawniej mężczyźni na co dzień chodzili nago, a dla nas jest to teraz bardzo gorszące. Niczym niezwykłym nie była pederastia, co teraz uznawane jest za przestępstwo. Jest to bardzo interesująca pozycja, która zabierze nas w dotąd nieznany świat, w którym autor porusza kwestie tabu. Intrygująca i w wielu momentach zabawna. Czy rzeczywiście była to epoka pozbawiona wstydu?
Polecam tę książkę chociażby w celu zgłębienia swojej wiedzy o dawnych zwyczajach, które dla mnie były niejednokrotnie zaskakujące.

Moja ocena: 7/10


czwartek, 7 lutego 2019

Co mogą powiedzieć zmarli? - "Niewyjaśnione okoliczności" Dr Richard Stepherd

„Niewyjaśnione okoliczności” Dr Richard Stepherd


Książka została napisana przez lekarza medycyny sądowej mającego za sobą kilkadziesiąt lat pracy w zawodzie. Z każdą kolejną stroną jesteśmy stopniowo wprowadzani w tajniki medycyny sądowej, śledząc wraz z doktorem przebieg jego zawodowej kariery. Wraz z rosnącym stosem przeczytanych kartek spotykamy się z coraz bardziej szczegółowym opisem przebiegu autopsji i procesów zachodzących w ludzkim organizmie po śmierci. Miedzy innymi z tego powodu jest to książka dla ludzi o troszkę mocniejszych nerwach. Odradzam osobom, którym robi się słabo na samą myśl o krojeniu ludzkiego ciała, ponieważ takich działań spotkamy w tym dziele wiele. Prowadzone przez autora sprawy opisane są bardzo dokładnie, dzięki czemu przez większą część książki miałam wrażenie, że towarzyszę doktorowi w jego pracy.
Dr Stepherd w bardzo przejrzysty sposób wyjaśnia tajniki medycyny sądowej oraz procedury, do których musi się stosować. Ta książka pozwoliła mi zrozumieć, że praca medyka sądowego wcale nie jest taka łatwa i przyjemna, jak mogłoby się pozornie wydawać. Dlaczego? Otóż lekarz medycyny sądowej obarczony jest dużą  odpowiedzialnością, ponieważ sporządzony przez niego protokół z sekcji może przyczynić się do uznania kogoś winnym lub niewinnym dokonania zbrodni. Nie ma tutaj miejsca na pomyłki, gdyż od wniosków, jakie lekarz wysunie na podstawie wykonanych badań i analizy prawdopodobnego przebiegu zdarzenia prowadzącego do śmierci, zależy życie kogoś innego - osoby, która mogła przyczynić się do zgonu. Książka napisana przez Dr Richarda Stepherda to absolutny must read dla każdego, kto choć trochę interesuje się zagadnieniami medycyny sądowej, kryminalistyki lub chociażby samą sekcją zwłok! Dla mnie czas z tą książką był niesamowity. Pochłonęła mnie w całości.  Gwarantuję wam, że jest to książka, która na długo pozostaje w pamięci.

***

"Wiele worków kryło kompletne lub prawie kompletne zwłoki. Zdarzało się, że mniejsze fragmenty ciał trafiały do kostnicy w pojemnikach odpowiedniej wielkości. Podstawowa zasada, jaka obowiązuje na miejscu wypadku masowego, jest taka, że kiedy członek ekipy poszukiwawczej znajdzie, dajmy na to, palec, musi go zaewidencjonować oddzielnie nawet wtedy, gdy przynależność do któregoś ciała wydaje się oczywista. Charakter tej konkretnej katastrofy, w której ciała ludzi zostały poddane ogromnym siłom najpierw przy zderzeniu samolotów z wieżami, a następnie przy zawaleniu się wież, oznaczał, iż nierzadko zwłoki były rozczłonkowane tak bardzo, ze nie dało się ich wizualnie skompletować w oparciu o umiejscowienie czy ubranie."

Moja ocena: 10/10

wtorek, 5 lutego 2019

Czy można odnaleźć zaginione dziecko wśród milionów ludzi? - "Rok we mgle" Michelle Richmond

 "Rok we mgle" Michelle Richmond



Życie Abigail w końcu zaczyna się układać. Ma cudownego narzeczonego i czuje się kochana przez jego sześcioletnią córkę Emmę, a niedługo ma odbyć się wymarzony ślub.
Ale jedna chwila potrafi zniszczyć wszystko.
Jake wyjeżdża na spotkanie z przyjacielem, a w tym czasie Abigail ma zająć się Emmą. Zabiera dziewczynkę na plażę wraz z aparatem. Odwraca wzrok tylko na chwilę. To wystarczy. Po kilku sekundach Emma znika i nikt nie potrafi jej znaleźć. Związek Abigail i Jake'a powoli się rozpada. Po upływie kilku miesięcy wszyscy zaprzestają poszukiwań, odbywa się nawet symboliczne nabożeństwo żałobne. Jednak Abigail nie chce się poddać dopóki nie odnajdzie Emmy, ponieważ od chwili zaginięcia dziewczynki wszystko straciło dla niej znaczenie. Czy uda jej się odnaleźć Emmę? Czy determinacja wystarczy do tego, aby po niemal roku odnaleźć zaginione dziecko? Czy trzeba być matką, aby oddać wszystko za znalezienie dziecka?
Jeżeli chcecie poznać odpowiedź na te pytania polecam wam przeczytać książkę :)
 
***

" Jego oddech jest trochę charczący. W tym momencie go kocham, ale dostrzegam też zadziwiającą możliwość: może j ą kocham bardziej. Tęsknota jest tak głęboka, że czuję, jakby moje ciało zostało spustoszone, jakby wewnątrz mnie nie było nic poza zimnym powietrzem. Przez ostatnie sześć miesięcy Emma każdego dnia była ze mną. Jest pierwszą myślą, gdy się budzę, i ostatnim obrazem, jaki widzę przed zaśnięciem. Jej twarz, jej imię są ze mną w każdej minucie. Moim życiem kieruje tylko jeden cel - znaleźć ją. W tym czasie z każdym tygodniem Jake stawał się mniej wyrazisty, nasze rozmowy coraz rzadsze i bardziej ogólne, a momenty prawdziwej bliskości ograniczyły się do minimum."
 
***
 Ogromnie wciągająca historia. Czytając czułam niemoc i desperację, która towarzyszyła Abigail na każdym kroku. Książka jest niesamowita. Do ostatnich stron nie wiedziałam, czy dziewczynka zostanie odnaleziona. To niesamowite studium ludzkiej psychiki w chwili utracenia najcenniejszej rzeczy w życiu ukochanego dziecka. Autorka we wspaniały sposób pokazała, ze wcale nie trzeba być matką biologiczną, aby chcieć oddać wszystko dla ukochanego dziecka. Historia zaginięcia Emmy pokazuje, jak wiele człowiek jest w stanie poświęcić, wręcz całe swoje dotychczasowe życie, aby odzyskać utraconą miłość. Bolesne było zrozumienie, że w takich chwilach nawet największa miłość gaśnie i już nic nie jest w stanie pomóc w jej odzyskaniu. Michelle Richmond w genialny sposób buduje napięcie towarzyszące poszukiwaniom, w ten sposób cały czas pozostawiając nas w niepewności co do ostatecznego zakończenia.
Dla mnie czas spędzony z tą książką był niesamowicie emocjonujący. Książka wciągnęła mnie bez reszty. Polecam gorąco.
 
Moja ocena: 8/10

piątek, 1 lutego 2019

Jedynie dzięki chęci pokazania obozów w dobrym świetle mieli szansę tworzyć - "Uwięzieni w raju" Xavier Güell

"Uwięzieni w raju" Xavier Güell
 


Kompozytorzy przebywający w obozie koncentracyjnym Theresienstadt chcą zmienić smutne bytowanie uwięzionych i wzmocnić więzi pomiędzy umieszczonymi tam Żydami. Władze obozowe chcą przedstawić to miejsce w jak najlepszym świetle, tak aby ludzie na całym świecie myśleli, ze uwięzieni mają dobre warunki i mogą rozwijać swe przerwane wojną kariery, pośród innych osadzonych. Żydzi postanawiają wykorzystać sytuację i przedstawiają nazistom swój plan - będą dawać przedstawienia i komponować do nich nowe utwory, co pozwoli ukazać obóz w dobrym świetle. Władze obozowe przystają na propozycję, ponieważ w niedługim czasie ma się odbyć kontrola Czerwonego Krzyża mająca na celu ocenę warunków panujących w Theresienstadt. Muzycy zaczynają igrać z losem odgrywając przedstawienia, w których naśmiewają się z nazistów.
W tym samym czasie do obozu przybywa żona jednego z przełożonych obozu, będąca zarazem bliską współpracownicą Josepha Mengele. Spotykając uwięzionego tam Hansa Krasę przypomina sobie uczucie, jakim darzy go odkąd po raz pierwszy usłyszała jego twórczość i postanawia wyciągnąć ukochanego za wszelką cenę.

***

" Gdyby Zucker był tutaj z nami, w o wiele zręczniejszy niż ja sposób wytłumaczyłby pani to, co powiedział już pani mężowi: że to wyjątkowa okazja, by pokazać międzynarodowej opinii publicznej lepszą twarz nazizmu. Ale nie chcę się w to mieszać. Jest mi obojętne, czy projekt przyniesie korzyści waszemu rządowi, powiem więcej, chyba nie chciałbym, żeby tak było. Proszę zrozumieć, że dla nas, muzyków, malarzy czy pisarzy, ten pomysł to kwestia życia lub śmierci. Jeśli nie pozwoli się nam tworzyć, najpewniej strzelimy sobie w łeb albo, co bardziej prawdopodobne, postaramy się, żeby ktoś tutaj zrobił to za nas, może tego pani być pewna. Sztuka jest dla nas ważniejsza od powietrza, którym oddychamy, od tych marnych resztek, które dostajemy do jedzenia. Sztuka, w moim przypadku muzyka, jest dla nas ratunkiem, pozwala nam zrozumieć nasze miejsce w tym nędznym, okrutnym i bezsensownym świecie, w jakim przyszło nam żyć, choć nikt nie pytał nas o zdanie. W świecie, gdzie wśród tylu okropieństw nie tylko przyzwala żyć, najpewniej strzelimy sobie w łeb albo, co bardziej prawdopodobne, postaramy się, żeby ktoś tutaj zrobił to za nas, może tego pani być pewna. Sztuka jest dla nas ważniejsza od powietrza, którym oddychamy, od tych marnych resztek, które dostajemy do jedzenia. Sztuka, w moim przypadku muzyka, jest dla nas ratunkiem, pozwala nam zrozumieć nasze miejsce w tym nędznym, okrutnym i bezsensownym świecie, w jakim przyszło nam żyć, choć nikt nie pytał nas o zdanie. W świecie, gdzie wśród tylu okropieństw nie tylko przyzwala się na cierpienie dzieci, ale także przykłada się do tego rękę…"

***

Autor w nowy sposób porusza temat holokaustu. W swojej książce przedstawia losy najzdolniejszych Żydów, których kariera została gwałtownie przerwana przez wprowadzoną metodę oczyszczania rasowego. Nowe spojrzenie pozwala zrozumieć rozgrywający się dla tych ludzi życiowy dramat związany nie tylko z uwięzieniem w obozie, ale także odebraniem im najważniejszych wartości w życiu, czyli i własnej twórczości, która nadawała sens ich istnieniu. Ludzie przebywający w tamtejszym obozie zostali podwójnie zniszczeni przez los, a jednak pomimo trudnej sytuacji udało im  się znaleźć sposób an tworzenie i pokazanie nazistom swej pogardy w pozornie zawoalowany sposób.
Momentami styl pisania autora stawał się dla mnie niezrozumiały, zwłaszcza gdy opisywał on próby, ponieważ w moim odczuciu były to trudne do przebycia strony zwłaszcza dla osób nieznających muzycznej terminologii stosowanej przez kompozytorów. Pomimo tej małej niedogodności książkę czyta się dobrze, ponieważ porusza ona tematykę holokaustu w pomijany dotąd sposób, a więc pokazując losy szczególnie uzdolnionych Żydów. Najczęściej opisywane są bardziej znane obozy koncentracyjne, jak chociażby Auschwitz-Birkenau, dlatego cieszę się, że dzięki "Uwięzionym w raju" mogłam poznać historię Theresienstadt. Autor opisał nie tylko bunt wobec nazistów wyrażany w odgrywanych przedstawieniach, ale także jego okrutne konsekwencji, czyli przyspieszenie śmierci osób, które brały w nim udział, poprzez wywiezienie ich do Auschwitz-Birkenau na zagładę. Poruszająca jest także historia miłości, która także stanowi jedne z głównych wątków książki. Ogromne starania, aby ocalić ukochanego. Kobieta, która dla swej miłości jest w stanie poświęcić swą godność i honor oraz ból, gdy to się nie udaje. 
Czytanie tej książki było dla mnie ogromnym przeżyciem. Po raz kolejny zrozumiałam, jak wielkie szczęście mamy, żyjąc w czasach, gdzie za swoje przekonania nie jesteśmy mordowani. To niezwykłe, ze nawet w obliczu śmierci większość z przebywających w tamtejszym obozie ludzi, nie ugięła się przed nazistami i w sposób otwarty okazała im swoją pogardę. Cieszę się, że mogłam poznać tą historię. 
Za możliwość przeczytania dziękuję serwisowi czytampierwszy
 
Moja ocena: 7/10