środa, 28 listopada 2018

"Córka doskonała" - życie z niespełnionymi marzeniami

„Córka doskonała” Amanda Prowse




Książka opowiada historię kobiety zamkniętej w trudnej codzienności, żyjącej według utartego schematu każdego dnia. Jacqueline od kilkunastu lat zadręcza się myślami o niespełnionej miłości odczuwanej w młodości do Svena, który niestety pod koniec szkoły wyjechał do Ameryki i pozostawił ją samą, stęsknioną i z problemem. Mieszka wraz z mężem i dziećmi w domu, który od kilkunastu nie był remontowany z wyjątkiem wstawienia podnośnika oraz wyciągu dla niepełnosprawnej matki, którą Jacks opiekuje się po śmierci matki. Główna bohaterka jest wyczerpana byciem na każde zawołanie starszej kobiety, z którą nigdy nie wiązały ją ciepłe uczucia oraz rodziny, a także niespełnionymi marzeniami dotyczącymi przebudową domu. Jedyne, co podtrzymuje ją na duchu to nadzieje na spełnienie marzeń córki o karierze prawniczej, ponieważ Martha ma właśnie zdawać maturę i została przyjęta na studia, a jedyne co musi zrobić to zdobyć dobre stopnie na koniec szkoły.
Okazuje się jednak, że sprawy znacznie się komplikują, kiedy stara miłość powraca, a Martha nie zamierza iść na studia. Dodatkowo sytuacja pogarsza się z chwilą odnalezienia listu, którego każdego dnia wyczekiwała matka Jacqueline, a to co jest w nim zawarte zmienia jej spojrzenie na rodziców i stosunek do zawsze chłodnej matki.

***

„- Jest Ci żal, bo nie będziesz miała oranżerii? – próbowała nadążyć Gina.
- Nie! – zaprzeczyła Jacks. – Jest mi żal, bo Sven była dla mnie uosobieniem innego, lepszego życia. Bez stosów brudnych naczyń, gratów w korytarzu, schodów bez chodnika i zafajdanych pieluch. On był jak piękne marzenie, przywołanie z czasów, kiedy byłam szczęśliwa i nie miałam żadnych ograniczeń. I myślałam… - Co ja właściwie myślałam? – Myślałam, że ja też byłam dla niego czymś takim. Czułam między nami nadzwyczajną więź i to pomagało mi przetrwać. A dziś przekonałam  się, że niczego takiego nie było. Jestem tylko durnym cielęciem, które przez całe lata wmawiało sobie niestworzone rzeczy. Jest mi głupio i smutno, bo straciłam ostatnią drogę ucieczki. Zgasło jedyne światełko nadziei, którym się pocieszałam, kiedy mi było źle. Nie zostało już nic i teraz już naprawdę nie mam na co liczyć, i czuję się z tym przeraźliwie sama.”

***

Historia, którą Amanda Prowse przedstawiła w swojej książce może wydawać się życiem codziennym wielu osób. Myślę, że nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wiele posiadamy do czasu, gdy okazuje się, ze możemy to stracić i zawsze może być jeszcze gorzej. Życie Jacqueline jest typowym obrazem osoby, której nagle odebrano marzenia i z tego powodu nie potrafi odnaleźć swojego szczęścia, a wręcz wydaje jej się, że jedyne co mogłaby zrobić w celu poprawy samopoczucia to cofnięcie czasu.
To zbliżenie losów głównej bohaterki do życia codziennego może wywołać poczucie współuczestniczenia w życiu Jacks, a wręcz przeżywania tego samego. Natomiast w moim przypadku sprawiło, że książka była w dużej mierze bardzo przewidywalna i zakończenie wydawało mi się oczywiste. Dla mnie był to bardzo duży minus. Biorąc pod uwagę opis sytuacji jest on bardzo obrazowy, przez co widzimy i odczuwamy wszystko z czym zmaga się bohaterka. Po pewnym czasie zaczęło mnie męczyć ciągłe niezadowolenie z życia Jacqueline, chociaż w jej sytuacji wydawało się ono jak najbardziej na miejscu. Przez większą część lektury obracając kartkę  i zaczynając następna wiedziałam już, że mogę spodziewać się kolejnych żali do całego świata o los, który ją spotkał.
Oczywiście ta historia ma też swoje plusy. Zdecydowanie po przeczytaniu widoczne staje się, że w życiu nic nie jest pewne i wszystko może się odwrócić ku nam lub przeciwko nam. Na pewno do przemyślenia istotną kwestią jest to, czy jesteśmy zadowolenia z tego co posiadamy oraz czy potrafimy się tym cieszyć.
Książka zdecydowanie dla tych, którzy nie chcą się odrywać od trudów codziennego życia, a wolą jeszcze bardziej je zgłębić.

Moja ocena: 5/10



poniedziałek, 26 listopada 2018

"Margo" Tarryn Fisher - książka o brutalnej prawdzie posiadania dwojakiej duszy

"Margo” Tarryn Fisher



Margo jest nietypową dziewczyną. Miasteczko Bone, w którym mieszka jest toksyczne dla ludzi . Zamieszkują w nim jedynie narkomani, dilerzy, prostytutki i agresorzy, ludzie dla których życiem codziennym jest niszczenie innych. "Pożeracz" - tak Margo nazywa swój dom i wydaje się to w pełni uzasadnione, gdy poznajemy jego zwyczaje. Nic więc dziwnego, że mieszkając w takim otoczeniu dziewczyna odkrywa złą stronę swojej duszy, która stopniowo przejmuje nad nią kontrolę. 
Morderstwa, które popełnia tłumaczy obecnością wyższych celów, chęcią odwetu za złe postępowanie ludzi. Na swoje ofiary wybiera jedynie tych, którzy sami krzywdzą innych. Jednak czy takie postępowanie jest właściwe? Czy motyw karania złoczyńców za ich występki jest wystarczający, aby samemu czynić zło? Dla Margo wydaje się to wystarczającym argumentem. 
Na kolejnych stronach poznajemy złożoną osobowość, która miota się pomiędzy dwoma "ja". Istotna wydaje się zatem kwestia, które z nich weźmie górę. Czy dziewczyna się zmieni? Czy jej przyjaciel Judah przekona ją do tego, by zaprzestała zatracać się w brutalności? Problem zaczyna się wtedy, gdy Margo trafia do szpitala, a istnienie jej przyjaciela i jego obecność przy niej stają pod znakiem zapytania. 

***

"Zmienię się. Nigdy nie wrócę do Bone i pożeracza. Dotarłam tak daleko i zajdę jeszcze dalej - ucieknę od tego kogoś, kim uczyniło mnie to miejsce. Jednak zanim zamykam oczy i mój umysł odpływa w sen, dociera do mnie, że się okłamuję. Pożeracz nigdy nie przestanie mnie wołać, a ja nigdy nie przestanę odpowiadać."

***

„Margo” jest niezwykłą książką. Podczas czytania poczułam brud, brutalność i bezradność czającą się w Bone. Tarryn zbudowała bardzo złożoną osobowość, w której nic nie jest do końca białe lub czarne. Część postępków Margo początkowo wydaje się logiczna, ale po głębszej analizie zaczęłam zastanawiać się czy aby na pewno. Czy rzeczywiście wszystko jest dobre albo złe? Co dzieje się z osobą, która krzywdząc innych robi to za zasłoną zapobiegania powielaniu złych uczynków, jakich dopuściły się jej ofiary. Wydaje mi się, iż taka osoba po pewnym czasie sama staje się zła i znajdzie się ktoś, kto będzie chciał wyegzekwować karę dla niej. 
"Margo" czytałam pełna napięcia i niecierpliwego oczekiwania na to, jak dalej rozwinie się historia tej dziewczyny. W trakcie lektury byłam nią, żyłam jej życiem w złym miasteczku, które deprawuje swoich mieszkańców. Chciałam myśleć, że jej motywy są bardzo złe, jednak po jakimś czasie zaczęłam je lepiej rozumieć. Losy Margo na pewno nie toczyły się po linii prostej, bez żadnych zawirowań. Dla mnie były one pełne niedopowiedzeń i głębszego sensu. Uważam, że ta postać jest godna dokonania głębszej analizy, a wtedy każdy z nas może i w sobie odnaleźć brudną część duszy...
Książka zdecydowanie godna polecenia.

Moja ocena 8/10


czwartek, 22 listopada 2018

"Wózkiem przez świat" opowieść o spełnianiu marzeń pomimo przeciwności

"Wózkiem przez świat" Zbigniewa Graczyka to niezwykła książka. Porusza ona tematykę podróżniczą, ale w sposób szczególny, dotychczas rzadko spotykany, gdyż pisania jest z perspektywy osoby niepełnosprawnej fizycznie, poruszającej się na wózku inwalidzkim.
Autor książki w ciekawy sposób opisuje wiele z podróży po całym świecie, które odbył, a które w jego przypadku nie były tak bezproblemowe, jak dla osoby w pełni sprawnej. Odwiedził on między innymi Amerykę, Japonię oraz wiele europejskich krajów, a co najbardziej godne podziwu - większość swych wypraw zorganizował samodzielnie, co wydaje się być wręcz niemożliwym do zrobienia w jego przypadku, natomiast na każdej karcie książki przekonywał coraz bardziej, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Uważam, że książka jest warta przeczytania przez każdego, tym bardziej zdrowego człowieka, gdyż pokazuje, że jeżeli tylko mamy marzenia to możemy je spełniać. Autor nie poddaje się mimo przeciwności losu, jak sam mówi "Mam świadomość, że nigdy nie będę taki sam, jak osoby sprawne fizycznie. Ale w pełni to akceptuję. I nigdy nie miałem z tym problemu. Być może dlatego, że przychodzi to bardzo naturalnie, wraz z postępem choroby. Nie znam innego życia. Tak, jak człowiekowi przybywa lat, tak u mnie nasila się choroba. Jestem z nią zżyty. I w ogóle się w tej chwili nad tym nie zastanawiam". Wiele z jego słów daje do myślenia i sądzę, iż powinno się nad nimi pochylić i głębiej je przemyśleć.
Książka zawiera wiele przydatnych rad podróżniczych oraz informacji, jak można zakupić chociażby bilety wstępu do pewnych turystycznych atrakcji w taki sposób, aby zamiast czekać w ciągnących się kilometrami kolejkach, wejść znacznie szybciej. Poza tym książka uczy człowieka pokory. Ja czytając słowa pana Zbigniewa wiele razy zastanawiałam się nad tym, jak dużo posiada w pełni zdrowy człowiek, a jak bardzo jest to przez nas niedoceniane. Jego podejście do życia powinno stanowić wzór do naśladowania, ponieważ powinno się cieszyć z każdej chwili życia, a mało osób w rzeczywistości to potrafi.
Kolejną ważną kwestią poruszaną w tej pozycji jest stopień tolerancji niepełnosprawności w poszczególnych kulturach. Niestety z żalem muszę przyznać, że na tle innych wymienianych tutaj krajów Polska wypada bardzo słabo. Niestety wciąż traktujemy osoby niepełnosprawne w okrutny sposób, niejednokrotnie naśmiewając się z nich, a wręcz zamiast okazać pomoc wolimy często utrudnić im życie lub odwrócić wzrok.Oczywiście zdarzają się wyjątki, jak choćby przyjaciele z dzieciństwa czy towarzysze podróży pana Zbigniewa, których poznajemy na kartach tej historii. Uważam, ze ich postępowanie jest jak najbardziej godne podziwu, a wręcz powinno stanowić wzór do naśladowania.
Podsumowując - polecam tę książkę każdemu nie tylko w roli podróżniczego poradnika, ale także jako poradnik życiowy w kwestii stosunku i postępowania w odniesieniu do osób niepełnosprawnych.
Książkę w wersji e-booka miałam możliwość przeczytać dzięki serwisowi czytampierwszy.pl https://czytampierwszy.pl