piątek, 8 marca 2019

"Mali bogowie. O znieczulicy polskich lekarzy" - Paweł Reszka


„Mali bogowie. O znieczulicy polskich lekarzy” – Paweł Reszka



Książka „Mali bogowie” składa się z rozmów przeprowadzonych z polskimi lekarzy, przytoczonych wypowiedzi lekarzy oraz dziennika, który prowadził sam autor zatrudniony jako sanitariusz. Podczas swojej pracy sanitariusza miał możliwość bliższego przyjrzenia się pracy w polskich szpitalach i zrozumienia, jak wygląda rzeczywistość w polskich placówkach ochrony zdrowia.

Głównym problem, na jaki skarżą się lekarze są niskie zarobki, przez co zmuszeni są pracować w wielu placówkach jednocześnie, zaniedbując tym samym swoje życie prywatne. Dodatkowo wskazują oni przyczynę niewydolności systemu – jest zbyt mało przychodzi, do których mogą zgłosić się Polacy, zbyt długie do nich kolejki, przez co często zgłaszają się na SORy i wzywają karetki, aby szybciej uzyskać specjalistyczną pomoc. Niestety to znowu kończy się dłuższym czasem oczekiwania na SORach i pobytami w tych miejscach osób, które nie powinny się tam znaleźć, ponieważ są to miejsca przeznaczone do leczenia osób w ciężkich stanach i zagrożeniach życia. Ale cóż zrobić, skoro na samą diagnostykę trzeba czekać miesiącami? W ten sposób powstaje błędne koło. Lekarze muszą pracować w kilku miejscach, aby wszystkie placówki mogły przyjmować choć część pacjentów, a przez to są zmęczeni, niezadowoleni i często niemili.

Niestety jest też drugie dno braku miejsc u specjalistów, ponieważ jak podaje część lekarzy, sami nie chcą sobie stwarzać konkurencji i zabiegają o to, aby jak najmniej osób mogło dostać się na konkretną specjalizację, ponieważ wiadomo, że w ten sposób oni sami zyskają większą ilość pacjentów, a co za tym idzie większe zyski.

***

„Na studiach nie uczą nas o pacjencie, ale o jego budowie. Człowiek jest dla nas jak silnik samochodowy. Składa się z jakichś części. Te części pracują albo się psują. Jak się zaczynają psuć, to można je naprawić, albo wymienić. I na tym polega nasza rola. Mamy naprawiać silnik. I stąd bierze się wszystko. No bo czy ktoś przy zdrowych zmysłach zastanawia się, co czuje silnik?”

***

Książka jest poruszająca i przerażająca zarazem, ponieważ pokazuje szarą rzeczywistość od strony lekarzy. Przerażające jest to, ze przez braki kadrowe na dyżury wystawiani są rezydenci, którzy sami nie powinni dyżurować, gdyż powinien nad nimi czuwać specjalista. W ten sposób mogą być niedouczeni, a niestety jest to wina systemu, ponieważ oszczędza się jak tylko się da, odbierając Polakom możliwość uzyskania opieki zdrowotnej na odpowiednim poziomie. Myślę, że warto sięgnąć po tą książkę, aby zrozumieć przyczyny takiego stanu rzeczy i niezadowolenie lekarzy z zaistniałej sytuacji. Może zrozumienie pomoże nam osiągnąć lepsza współpracę w tym zakresie i wzmocni w nas cierpliwość, gdy będziemy czekać w kolejce do lekarza.

To bardzo przykre, jak system stara się oszczędzać krzywdząc tym ludzi potrzebujących specjalistycznej pomocy. Jak nie zginąć w tym wszystkim? Podczas tej lektury pomyślałam sobie, że to niesamowite, że przy tak niewydolnym systemie te placówki jeszcze funkcjonują. Nic nie wygląda tak jak powinno, a każdy przymyka na to oko, ponieważ jeszcze nie stało się nic złego. Zmiany następują dopiero wtedy, gdy rzeczywiści ktoś przypłaci niezgodności prawne życiem, a czasem nawet wtedy nic się nie zmienia.

Moja ocena: 7/10



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz