Uwielbiam latać samolotem i gdy tylko zobaczyłam tę książkę
wiedziałam, że koniecznie muszę ją przeczytać. Nigdy wcześniej nie spotkałam
się z książką dotyczącą samolotów z uwzględnieniem ich obsługi podczas lotów
pasażerskich. Owszem dostępne są książki o samolotach wojskowych czy składaniu modeli,
ale nie natknęłam się na żadną inną, która zawierałaby opis całego żmudnego
procesu jaki stanowi przygotowanie samolotu i jego obsługi do lotów.
Kapitan Dariusz Kulik w bardzo przystępny sposób opisuje
sposób działania tej ogromnej maszyny, jaką stanowi samolot oraz cały proces
przygotowań do startu, lotu i lądowania. Dodatkowo książka zawiera wiele zdjęć,
które nie tylko zachwycają, ale także pomagają lepiej zrozumieć opisywane w
niej zjawiska. Cieszę się, że wybrałam się w tę wspaniałą podróż, jaką było
poznawanie pracy lotniska i jego pracowników. Okazuje się, że wbrew pozorom nie
jest to jedynie łatwa i przyjemna praca, a przygotowanie do lotu odbywa się
często w warunkach stresu z powodu ograniczonego czasu, jaki przeznaczony jest
na przygotowania pomiędzy poszczególnymi lotami. Dlatego tym większym
szacunkiem darzę osoby pracujące na lotniskach, które często pomimo ogromnego
natężenia ruchu jakimś cudem są w stanie ogarnąć ten ogrom pracy, jaki mają na
głowie.
"Warto wspomnieć, że lecący razem piloci jedzą różne posiłki - każdy musi wybrać inny ze względów bezpieczeństwa. Gdyby dany posiłek spowodował zatrucie pokarmowe, dotknie ono tylko jednego pilota, a drugi wówczas ma szansę uniknąć problemów żołądkowych."
Myślę, że po lekturze tej książki będę teraz zupełnie
inaczej podchodzić do latania samolotem podziwiając zintegrowaną pracę wszystkich
pracowników lotniska, ale także zacznę zwracać uwagę na rzeczy, które do tej
pory były dla mnie zupełnie niewidoczne.
Kapitan Dariusz Kulik to prawdziwy pasjonat lotnictwa, co
wyziera z każdej strony jego książki. Cieszę się, że po nią sięgnęłam, bo czytanie o pracy osób, które
lubią to co robią to prawdziwa przyjemność. W ten sposób zdecydowanie
przystępniej przedstawiają one swoje codzienne czynności, a czytelnikowi o
wiele łatwiej jest zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Okazuje się, że nie
ma co zważać na odcinki „Katastrofy w przestworzach” ponieważ historie w niej
zawarte są jedynie niewielkim odsetkiem wszystkich lotów, w których
zdecydowanie przeważają te udane :)
Zatem zapinamy pasy i szczęśliwie lecimy do naszego punktu
docelowego wiedząc, że w podróż zabierają nas osoby bardzo doświadczone.
Przeczytajcie koniecznie, a wszystko będzie dla was bardziej oczywiste i mniej
straszne, jeżeli boicie się latać. Po tej lekturze jeszcze bardziej nie mogę
doczekać się, kiedy znowu wsiądę na podkład samolotu.
Ja tylko dwukrotnie leciałam samolotem, do Gdańska i z powrotem. Ale się stresowałam ;)
OdpowiedzUsuń