piątek, 29 marca 2019

"Wędrowca żoliborski" Jan Taraszkiewicz

"Wędrowca żoliborski" Jan Taraszkiewicz




Jan Taraszkiewicz podróżował już od dziecięcych lat. Pierwsze podróże po świecie odbywał wraz z dziadkami, potem zaczął podróżować z przyjaciółmi. Książka opowiada o podróży autora wraz z przyjacielem Kubą do Norwegii. Zawiera przede wszystkim odczucia i wewnętrzne przemyślenia Jana Taraszkiewicza na temat świata i ludzkości. Dużą część stanowią także porównania pomiędzy Polska, a Norwegią oraz ogólnie wschodem i zachodem Europy. Podczas podróży przyjaciele odmalowują w Norwegii domy, aby zarobić na swoje utrzymanie podczas pobytu w Skandynawii oraz przywieźć coś ze sobą. Śpią w namiotach, kąpią się w jeziorach - jednym słowem wielka przygoda. Autor stara się poznawać jak najwięcej nowych miejsc, aby mieć porównanie pomiędzy poszczególnymi narodami. Podczas wycieczek stara się obserwować ludzi i środowisko oraz znaleźć podobieństwa i różnice pomiędzy swoim krajem, a tym, po którym podróżuje. W ten sposób jego życie staje się bogatsze o nowe doświadczenia. 

***

"W dzisiejszym świecie brakuje tajemnicy, brakuje mroczności i  mistyczności. Wszelkie aspekty życia są teraz spowite sztucznym światłem ze smartfonów, odarte z sekretów. Można odnieść wrażenie, że świat został wyprany już ze wszystkiego, zużyty do końca."

"To nie dla mnie, wolę niepokoić ludzi, rozbijać ich wierzenia i skostniałe umysły, nakłaniać innych do oglądania wsyzstiego w trzech wymiarach zamiast w dwóch i twierdzenia, że Ziemia jest płaska."
***

Dla mnie ta książka jest jedną wielką tragedią. Już dawno nie męczyłam się tak bardzo podczas czytania, jak w czasie spędzonym z tą książką. Autor użala się dosłownie nad wszystkim. Rozumiem, że można nie zgadzać się z doktrynami religijnymi czy polityką, ale krytykowanie własnego gatunku ludzkiego to już żenada. Niby autor pisze o braku tolerancji i ocenianiu przez wszystkich wszystkiego, pisze jak to ludziom jest mało pieniędzy, jaki konsumpcjonizm jest zły, po czym sam sobie przeczy jadąc na zarobek za granicę. Nie znalazłam tu nawet jednej rzeczy, z której Taraszkiewicz byłby zadowolony, więc szczerze mu współczuję życia tak pozbawionego szczęścia. Podczas czytania odniosłam wrażenie, że za osobę na poziomie i postępującą właściwie uznaje tylko siebie. A jego twierdzenia są jedynie pustymi teoriami niczym niepopartymi. Czytając można się na prawdę zdołować. Ja po tej książce spodziewałam się opisu cudownej przygody i głębokich przemyśleń, a tego niestety nie za wiele tam znalazłam.
Podsumowując, dobrze, że ma tylko 113 strony, bo większej ilości nie byłabym w stanie przeczytać, a i to zajęło mi trzy dni. Już dawno czytanie czegokolwiek nie szło mi tak opornie. Jeżeli ktoś lubi czytać użalanie się nad wszystkim poza sobą samym, to jest to właściwa książka. Mnie zmęczyła niemiłosiernie. Natomiast osobom, które spodziewają się poczytać o podróżach i przygodach nie polecam, bo tego znajdziecie tu niewiele nawet na tych marnych 113 stronach.
Moja ocena: 3/10

Za możliwość przeczytania dziękuję @CzytamPierwszy
czytampierwszy.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz