"Świąteczna kawiarenka" Amanda Prowse
Po śmierci ukochanego męża Bea nie potrafi znieść myśli o zbliżających się świętach. Kobieta straciła nie tylko towarzysza życia, ale także prawdziwego przyjaciela, który wspierał ją w trudnych chwilach. Jednocześnie ta dojrzała osoba czuje się winna tego, że nie potrafiła kochać Petera tak, jak powinna, ponieważ jej serce mimo upływu ponad trzydziestu lat, wciąż należało do jej pierwszej miłości. Trudnej sytuacji Bei nie poprawia fakt, że czuje się odrzucona przez jedynego syna i jego rodzinę.
W chwili, gdy tuż przed świętami jej wnuczka Flora zostaje zawieszona w szkole, a syn z poczuciem bezradności zwraca się o pomoc do matki, jej życie diametralnie się zmieni. Jednak kobieta jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy. Gdy jej e-przyjaciółka zaprasza ją na odwiedziny w świątecznej kafejce w Edynburgu, którą prowadzi, Bea postanawia zabrać ze sobą wnuczkę. Dla nich obu będzie to czas przemyśleń i uregulowania życiowych problemów. Podczas pobytu w mieście na zawsze zapamiętanym przez jej serce, Bea zwierza się wnuczce ze swej jedynej prawdziwej miłości oraz zawirowań, które wprowadziła ona w jej życie. Nie potrafi przewidzieć, jak bardzo zmieni się jej życie przez jedną informację, którą wygoogluje jej wnuczka... Czy kobieta ma szansę uzyskać w końcu spokój ducha i pozbędzie się stale towarzyszących jej wyrzutów sumienia?
***
"Serce podskakiwało jej z radości. Skręciła głowę w lewo i w prawo, aż chrupnęły jej kręgi, i uśmiechnęła się. Wkrótce przypadały jej pięćdziesiąte piąte urodziny. Mój Boże, kiedy to zleciało? Jedno, czego się w tym czasie nauczyła, to że życie jest o wiele piękniejsze, jeżeli nie chowa się w sercu żalu i urazy. Ostatni rok był dla niej przełomowy. Dużo rozmyślała o swoich rodzicach. Próbowała postawić się w ich sytuacji i wyobrazić sobie, z jakim bólem i rozczarowaniem musieli przyjąć fakt, że życie ich córki potoczyło się inaczej, niż planowali. Nie oznacza to, że im wybaczyła - o, co to, to nie - ale starała się ich przynajmniej zrozumieć. Pewnie oboje już od dawna nie żyli i mogła wreszcie wyrzucić z serca długo noszoną urazę. Udało jej się w końcu przełknąć twardą bryłę zaskorupiałych pretensji, która od tak dawna dławiła ją w gardle, i nawet nie przypuszczała, o ile lżejsze i bardziej radosne stanie się przez to jej życie. Czuła, że wyzdrowiała."
***
Pomysł na książkę ciekawy, ale jak dla mnie nie do końca przez autorkę wykorzystany. Plus za to, że książka zgodnie z tytułem jest utrzymana w świątecznym klimacie - są i świąteczne kafejki, sklepy, przygotowania, momentami śnieg i oczywiście całą akcja jest umiejscowiona w okresie świątecznym. Dodatkowo dużo radosnych momentów i książka wpisuje się w standardy innych książek tego typu. Niestety były momenty, które miałam ochotę pominąć, bo niewiele interesujących informacji wnosiły, a wręcz nudziły. Zdecydowanie jest to książka na "odmóżdżenie" dla tych, którzy chcą odpocząć i odciążyć wyobraźnię. Bardziej wymagającym może nie przypaść do gustu. Dla mnie nie najgorsza, ale specjalnego szału też nie było.
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz